bo córka walczy od 15-tej.
Z
tego przepisu, podwójna porcja.
przed nią jeszcze jakieś 2 godziny.
Jestem z niej dumna :)
Widać nauki z dzieciństwa, gdy razem piekłyśmy a później fikuśnie zdobiłyśmy pierniczki, nie poszły w las.
Pozdrawiam na ten gorący tydzień.
Do zobaczenia niebawem
Ola.
Mniam,mniam:)))
OdpowiedzUsuńI ja bym z chęciom choć okruszek podkradła :-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe pierniczki.
chyba w koncu i ja musze zrobic ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Kolorowe smakołyki i zapewne bardzo smaczne :-)
OdpowiedzUsuńAle masz już fajnie :))Zuch dziewczyna odwaliła kawał dobrej roboty:))))Ja ciągle muszę sama:(
OdpowiedzUsuńAle smakowicie się zrobiło. Córka ma bardzo fajny fartuszek :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWspaniałą masz córkę :-) Cudownie wyglądają pierniczki :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki kochana Olu i za Ciebie i za to, aby przedświąteczna gorączka była jak najmniej gorąca.
Pozdrawiam serdecznie.
Wow, mega produkcja !!!
OdpowiedzUsuńWczoraj z córką piekłam kruche ciasteczka:)
Niezwykle smakowicie wyglądają - nawet sugestywnie "poczułam" zapach pierniczków:))
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Dziś moja córka też walczy z piernikami:)))
OdpowiedzUsuńAle solidna porcja! :)
OdpowiedzUsuńMnie to czeka w sobotę :) Do pomocy z Synem..będzie się działo! :)
Pełen podziw dla dziecięcia !Spokojnych Świąt !
OdpowiedzUsuń