Dosłownie rzutem na taśmę udało mi się zmieścić w wyznaczonym czasie i zagospodarować jakoś ten haft. Niestety nie tak, jakbym chciała.
W moim niewielkim miasteczku znalezienie odpowiedniej ramki graniczy z cudem a pan oprawiający obrazki ma takie terminy, że głowa mała. Mojej winy w tym poślizgu też jest sporo,bo trzeba było zacząć myśleć wcześniej.
Dobra, nie ma co się tłumaczyć.
Grunt, że obrazek w końcu oprawiony i mogę go pokazać. Zawiśnie w pokoiku mojej Lenusi.
początkowo oprawa wyglądała tak |
Pisałam już wielokrotnie, że obrazek haftowało się cudnie. Nie przeszkadzała mi wcale cała masa konturów, a wręcz przeciwnie, lubiłam jak spod igły wyłaniały się wyraźne postacie. Niewielka gama kolorów potrzebna do haftowania tego wcale nie małego obrazu, powodowała, że poszczególne części powstawały dość szybko. Chciało się już, zaraz, zobaczyć kolejną postać, a że nie trzeba było co chwilę zmieniać nitki, to haft przybywał prędziutko.
Chaga - dziękuję za możliwość testowania tego obrazka. Jest uroczy.
Dziękuję również wszystkim hafciarkom, które wraz ze mną brały udział w Salu. Dziewczyny, bez mobilizacji z Waszej strony pewnie trudniej było by skończyć obrazek na czas.
Pozdrawiam gorąco
Ola.