niedziela, 18 stycznia 2015
Czekam na wenę.
Nie chcę marudzić, ale takie szare dni są dla mnie straszne. Jak pomyślę, że tak będzie co najmniej do marca, to ręce opadają. Takie dni jak dzisiejszy pomaga przetrwać taki uśmiechnięty Dziubek
i taki widok też wywoła uśmiech, tym bardziej, że jabłka większego już nie było :)
Jeśli zaś idzie o robótki, to coś tam dziubię, ale marnie mi idzie
Czekam na wenę i nie macie pojęcia, jak mnie taki marazm denerwuje .
Czekam jednak cierpliwie. Czekam i staram się nie marudzić.
Trochę mi to 'niemarudzenie' nie wychodzi.
No cóż, jutro będzie lepszy dzień :)
Życzę słoneczka i pozdrawiam.
Ola.
P.S.
Chciałam zauważyć, że niebawem stuknie 100 000 !
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Och, jak ja to rozumiem! Przeżywam to samo. Podobno to minie...;) Trzymam kciuki, żeby minęło nam, jak najszybciej. :)
OdpowiedzUsuńNo tak,brak weny to niezbyt przyjemny stan,doświadczyłam go niedawno.Udział w wyzwaniach dodał mi motywacji a i wena jakby wróciła.Przeczekać trzeba i tyle:))Przyjemności z wnuczką życzę:))
OdpowiedzUsuńOj ja od paru dni tez się męczę z ta pogodą, człowiek ciągle by mógł spać. Taki dziubek to rzeczywiście przegoni wszystkie czarne chmury. O widzę, że powstaje wzorek art-deco. A licznika pilnuje od paru dni i jak znam moje szczęście to nie ja go złapię:)
OdpowiedzUsuńBrak natchnienia doprowadza do szału. mi to jednak teraz nie grozi. Zapisałam się na tak dużo zadań ze wspólnym haftowaniem, że igiełka mi wprost tańczy:) czego i tobie życzę.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę szare dni, niż śnieg... przynajmniej wtedy mogę bezpiecznie wyjść z domu...
OdpowiedzUsuńPocieszam się, że idzie ku wiośnie.Weny życzę!
Masz cudne słoneczko:) Dla mnie też jutro zaświeci:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpogoda i mnie dobija Olu, niby wiosna zimą, ale jak tak dalej pójdzie to lato też takie będzie:(
OdpowiedzUsuńa na brak weny dobre są ćwiczenia np supełków :D
czekam i trzymam kciuki, wierzę że dasz radę i jak już załapiesz bakcyla to pójdzie jak po maśle:)
pozdrawiam cieplutko:)
Kussiisz...
UsuńOlu - rozumiem Cię doskonale. Również czekam na wenę, która opuściła mnie z początkiem Nowego Roku. A ta pogoda po prostu zwala mnie z nóg - nasiliły mi się bóle kręgosłupa, rano nie mogę podnieść się z łóżka, a i w dzień ledwie łażę po domu.
OdpowiedzUsuńW dodatku na blogerze te zawirowania są w dalszym ciągu - nie mogę publikować postów, gdzieś wyczytałam, że jedynym rozwiązaniem jest założenie nowego bloga i zaczynanie od początku:((
Dobrze, że masz taką maleńką, śliczną pocieszycielkę - przy niej każdy dzień jest rozświetlony słońcem:))
Serdecznie pozdrawiam:))
Ostatnio wiele osób narzeka na bloggera, coś choruje, pewnie też mu pogoda nie odpowiada.
UsuńTobie zdrówka życzę i miejmy nadzieję, że będziesz mogła dalej prowadzić bloga.
Pozdrawiam.
Złapałam licznik udało mi się hurra, ciekawe tylko czy złapałam jako pierwsza :)?
OdpowiedzUsuńDziubek śliczny wiec i dzień fajniejszy od razu:) wena wróci a słoneczko kiedyś wyjdzie:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWnusia cudna ,i podobna do Ciebie Olu.
OdpowiedzUsuńI u mnie jakieś przesilenie ,mam coś w robocie ,dłubię ,dłubię i też wydłubać nie mogę .
Pozdrawiam
Dziubek bardzo podobny do ciebie:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńLenka powinna osłodzić Ci te "ciężkie" chwile bez weny. Masz rację - jutro będzie lepszy dzień. Cieplutko Was pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTaki uśmiech osłodzi nawet najbardziej ponury dzień :-) Śliczna Lenka, a uśmiech ma cudowny :-)
OdpowiedzUsuńBrak weny... mam to samo... ale na szczęście mój powoli mija :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Pogoda wszystkim daje się we znaki, ale oby do wiosny! Życzę rychłego powrotu weny!
OdpowiedzUsuńOla, ja zawsze uważałam, że zimę po prostu trzeba przetrwać. I mnie szlag już trafia, ale do wiosny bliżej niż dalej! Niebawem znowu bazie będziemy oglądać :)
OdpowiedzUsuńMała faktycznie jest podobna do babci, już nie bobas, tylko panienka. Jak masz takie cudo w domu, to musi Cię odciągnąć od robótek. Wena wróci wraz ze śniegiem, zobaczysz, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTe szare dni też są dla mnie dołujące! Pozdrawia:)
OdpowiedzUsuńU mnie dopiero drugi dzień takiej burej pogody więc nie będę jeszcze narzekać:))
OdpowiedzUsuńSłoneczko najjaśniejsze cudowne z tym ogromnym jabłuszkiem:)))
Pozdrawiam
Damy jakoś radę Olu ! Zeszła zima zasłynęła z najmniejszej ilości słońca...A przetrwałyśmy :-) Proponuję C,i jak tylko się uda: wygospodarować 30 na minut szybki spacer, warto też zaopatrzeć się w dobry preparat z witamniną D. Choć masz śliczne Słoneczko to Ono poprawi nastrój psychiczny, a zadbać trzeba o fizys :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda Aniu, że nie mieszkasz w mojej okolicy, miałabym koleżankę do marszu no i mobilizacja byłaby większa :)
UsuńMasz rację, że trzeba zebrać się w sobie i zacząć się ruszać.
Pozdrawiam.
nie mam sił Olu już do tej aury - ciśnienie w powietrzu nie sprzyja mojemu zdrowiu a i ogólne również jakoś dziwnie mi skacze mimo leków ale te uśmiechy naszych maleństw zawsze poprawiają nam humor - no ja akurat mam tylko jedną wnusię i idziemy jutro na bal do przedszkola - papapap buziaki ślę Marii
UsuńChyba wszyscy ostatnio cierpią przez tę pogodę tylko spać i spać się chce
OdpowiedzUsuńale może by tak więcej dużych soczystych jabłek jeść jak Twoja cudna wnusia
to nam lepiej się zrobi i wena mega wróci ??? Tego nam życzę - uściski serdeczne ;)))