Chyba niepotrzebnie z nadwyżką dałam sobie tydzień na serwetkę.
Przecież jestem w gorącej wodzie kąpana i oczywiście nie dałam sobie czasu na przemyślenie i już wczoraj wieczorem zabrałam się za robotę.
Szło naprawdę przyjemnie.
Nie musiałam pruć i... ta dam. Serwetka gotowa, a nawet dwie.
Pierwsza była ta mniejsza, zrobiona ściśle wg wzoru. Wydawało mi się jednak, że będzie zbyt mała i postanowiłam zrobić większą. Zamiast słupków robiłam słupki podwójnie nawijane. W efekcie mam serwetkę większą o 10 cm. Bardzo jestem zadowolona z efektu. Wzór naprawdę łatwy. Polecam. Na pewno poczynię jeszcze ze dwie do kompletu.
Do usztywniania użyłam krochmalu w sprayu, który zwykle kupuję w Lidlu. Spryskałam dość mocno robótkę, upięłam w odpowiednim kształcie szpileczkami i pozwoliłam przeschnąć. Następnie przez ręcznik do naczyń wyprasowałam na lewej stronie gorącym żelazkiem.
Oto efekt mojej sobotnio-niedzielnej pracy
Zdjęcie robione oczywiście przy sztucznym świetle, ale istotę rzeczy widać.
Jestem z siebie bardzo dumna.:)
Pozdrawiam wszystkich zaglądaczy i nieśmiało proszę o komentarze.
Ola.
Śliczne te serwetki - takie delikatne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nieskromnie przyznam, że też mi się podobają:)
UsuńDzięki za odwiedziny.
Masz Oleńko bardzo sprytne rączki i dobry gust. Serwetki są śliczne. Potrafię to docenić bo kiedyś dużo robiłam na drutach i na szydełku. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń